Wydaje się, że gorączka skroplonego gazu ziemnego już minęła w Europie. Wszyscy się budowali, media grzały temat jako alternatywę dla Rosji (żeby zniknęła z rynku) i jako możliwość dla Ameryki (żeby uratowała swych sojusznikówłupkowym tanim gazem). Dużo dymu było, a tu mamy skrzeczącą rzeczywistość.
Europejskie gazoporty stoją puste. Szczyt importu minął dobrych kilka lat temu.
O ile w latach 2010 - 2011 import LNG wynosił prawie 90 miliardów m3, to w 2014 roku - zaledwie połowę tego - 44 mld.
Te ilości stoją w znaczącej rozbieżności z potencjałem przeładowczym. Przez terminale LG można było sprowadzić 191 miliardów m3 rocznie. Te moce w ubiegłym roku wykorzystane były zaledwie w 16 procentach.
Na szczęście w bieżącym roku trochę rośnie import, ale pojemności też rosną i wykorzystanie pozostaje na tym samym poziomie 16% z 207 mld m3 możliwości rocznie (za 8 miesięcy 2015 r.).